“Myszmasz: Origins” – pierwsze kroki podcastu

 

To wszystko wina Lubego i Krzyśka *szczeżuja* Ja powiedziałam, że możemy swych sił próbować, licząc na to, że się rozmyślą. A tu niespodzianka – jeden wieczór w studiu, cztery (!) godziny nagrywania i oto przed Wami pilotowy odcinek podcastu Myszmasz: “Myszmasz: Origins”. A w nim Mysz, które była tak zestresowana pierwszym nagraniem, że zrobiła z siebie absolutną blondynkę (w dosłownie każdym temacie). Dzięki Borze Liściasty, że pozostali dwaj gospodarze brzmią sensownie, bo mielibyśmy nieliche kłopoty. Brawa więc dla Krzyśka – komiksowego guru (który jak go ładnie poproszę wytłumaczy Wam kiedyś czym się różnią od siebie różnokolorowe Hulki) – oraz dla Lubego, który nie tylko w pocie czoła zmontował to maleństwo, ale także zorganizował całe nagranie. Panowie, chylę przed Wami czoła. You are Gods among Geeks.

A czytelnikom słuchaczom obiecuję, że z czasem będzie tylko lepiej.